Wczorajszego, względnie pięknego dnia miałem okazję po raz kolejny już z rzędu wybrać się na Festiwal dobrego piwa który odbywa się co roku we Wrocławskiej Leśnicy. Założenie festiwalu jest proste, „Jak najwięcej dobrego, lokalnego piwa” a jak najmniej piw produkowanych „Taśmowo” – tych drugich zresztą nie można było tutaj spotkać a oprócz Polskich lokalnych browarów były tutaj także wytwórnie z innych krajów.
Festiwal dobrego piwa odbył się po raz 4 z rzędu i tym razem niestety zaskoczył mnie dwa razy na minus, pierwszy należy się organizatorom za przygotowanie pogody która delikatnie mówiąc nie dopisała ale tak naprawdę minus wędruje za brak jakiejkolwiek reakcji na takie warunki pogodowe. Deszczyk trochę padał, ale to co było w tym wszystkim najgorsze to wszechobecne błoto, organizator mógł postarać się o kilku chłopaków z łopatami i odgarnąć główne aleje uczęszczane przez odwiedzających amatorów dobrego piwa, nie zrobił tego, bynajmniej nie w Sobotę.
Następny minus należy się za wprowadzenie opłat dla degustacji piwa która odbywała się w lochach zamku i do tej pory była darmowa, w tej edycji festiwalu została wprowadzona opłata, każdy który chciał zdegustować piwa musiał wykupić specjalny bilet a bilety te były już dawno wyprzedane jak się dowiedziałem z rozmów z jednym z ochroniarzy pełniących wartę przed wejściem. Dodatkowo było wymagane wykupienie specjalnego kufla z logiem festiwalu. Tym sposobem po raz pierwszy ominęła mnie przyjemność wzięcia udziału w tych ciekawych degustacjach. Panowie jeżeli będziecie dalej cyklicznie wprowadzać opłaty to stracicie odwiedzających a chyba nie o to wam chodzi.
Podczas całej imprezy dostępne były piwa zarówno butelkowe jak i lane z beczek. Ceny złocistego napoju były zbliżone do cen z poprzednich edycji festiwalu i wynosiły od bodajże 5 zł do kilkunastu, prawdopodobnie były tutaj dostępne i droższe trunki ale wszystkich stoisk nie sprawdziłem.
Naprawdę było bardzo trudno dostać się w niektóre miejsca, ludzie używali reklamówek aby chodzić po tym błocie, niektóre osoby przyszły w kaloszach co im się bardzo tutaj przydało.
Każdy pijący mógł się posilić odpowiednią, wybraną dla siebie przekąską. Stoisk z nimi było kilka i jedzenia wystarczyło dla wszystkich, ceny niektórych produktów skoczyły w górę w porównaniu z poprzednimi edycjami festiwalu.
Na zdjęciu widzicie jedną z ukrytych atrakcji festiwalu, zmodyfikowany trabant z wielką przyczepą która była mini barem, robi wrażenie co?
Jak zwykle na festiwalu nie zabrakło innych atrakcji w postaci koncertów różnego rodzaju zespołów, tutaj prawie zawsze gra się ostrą muzykę, tak było i tym razem. Na scenie zespół Trzynasta w samo południe który należy pochwalić za wykonanie utworu T.N.T. zespołu AC/DC, dali radę.
Na koniec tego krótkiego fotoreportażu przejdziemy do sedna całej imprezy czyli piw które można było na nim zakupić. Piwa które możecie zauważyć na zdjęciu to piwa z browaru Kormoran którego być może stanę się od tego artykułu wrogiem ale czego nie robi się dla czytelników. Gruit Kopernikowski jest jasnym specyficznym piwem z dodatkiem lawendy i pozbawionym chmielu. Piwo mi oraz kilku osobom nie smakowało, ze względu na jego specyficznym, dziwny posmak, nie jest to trunek który można pić litrami, o nie, wlanie w siebie jednej pół litrowej butelki wymaga trochę wysiłku. Natomiast piwo Krzepkie pomimo swojej 7.4 % zawartości alkoholu nie było gorzkie i było naprawdę bardzo dobre, spróbowałem jeszcze ciemnego piwa Irish Beer z browaru Kormoran i może napiszę, że nie miałem żadnych zastrzeżeń ani zbytnio się nim także nie podnieciłem, ot zwykłe ciemne piwo. Więcej piw nie pamiętam za co serdecznie przepraszam.
Jeżeli ktoś z was, czytelników miał okazję być na tym festiwalu to może napisać w komentarzach jakie piwa mu smakowały a jakie nie, czekam na wasze opinie i zapraszam za rok na kolejną edycję Festiwalu dobrego piwa.
Będąc na takim festiwalu trochę szkoda marnować czas na piwa, które są dostępne w sklepie (w większości w sieciach), ten festiwal to spora atrakcja dla ludzi trochę wiedzących o tym festiwalu a można było spróbować piw, które nigdy w sieciach nie będą lub w ogóle już nie będą. Ciekawostką były piwa z pracowni piwa, kooperacyjne Pinty i Alebrowaru, Koprya Miś, szał piw to z polskich klasyków wg mnie ale wiadomo każdy przyszedł tam po coś innego. Pozdrawiam i nie narzekajmy na to na co wpływu nie mamy.